10 żelaznych zasad Sylvestra Stallone, które pomogą nie tylko w biznesie
Michael Sylvester Gardenzio Stallone urodził się 6 lipca 1946 roku w Nowym Yorku jako najstarszy syn Franka Seniora i Jackie Stallone. Sly to jedna z największych gwiazd kina akcji i człowiek orkiestra. Spora część czytelników skojarzy go głównie z ról mięśniaków i twardzieli. Włoski Ogier największą popularność zdobył grając postać boksera Rockego Balboa oraz weterana Johna Rambo. Jego imponujące cv pokazuje, że to nie tylko utytułowany Oskarem aktor, ale także uzdolniony pisarz, producent i reżyser.
Pomimo wielu spektakularnych superprodukcji, aktor wciąż bywa bohaterem kawałów i wszelkiego rodzaju parodii. W niniejszym poście postaram się przedstawić go w zupełnie innym świetle. Uważam, że wielokrotny zdobywca nagrody Złotej Maliny jest mocno niedocenianą personą. Dlatego zachęcam do wspólnej analizy profilu Sly’a, by sprawdzić, co tak naprawdę sprawiło, że biedak z rozbitej rodziny zdobył sam szczyt Holywood.
Trudne początki
6 lipca 1946 roku w wyniku komplikacji przy porodzie zdobył swoje znaki firmowe: częściowy paraliż twarzy, wykrzywioną dolną wargę oraz zaburzenie mowy. Poprzez błąd w sztuce lekarskiej, niefortunnie uszkodzono nerw twarzowy, powodując porażenie w dolnej części twarzy, w tym części wargi, języka i brody. Aktor przyznał po latach, że dlatego właśnie starał się zawsze ustawiać lewym profilem do obiektywu.
Dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych, wraz z bratem Frankiem (również aktorem i całkiem niezłym piosenkarzem) przyglądali się problemom małżeńskim rodziców. Przez pierwsze pięć lat, aktor większość czasu spędził pod opieką domów zastępczych. Jego opiekunowie stale wojowali, pozostawiając dzieci samym sobie.
Frank Senior i Jackie ostatecznie złożyli wniosek o rozwód w roku 1957, a młody Sylwester przeniósł się wraz z ojcem do Waszyngtonu. Wcześniejsze wydarzenia miały fatalny wpływ na jego psychikę. Rozbity emocjonalnie Sly sprawiał duże problemy wychowawcze pod opieką ojca – z czternastu kolejnych szkół wyleciał z hukiem.
Bieda i dworzec autobusowy
Po powrocie do Nowego Jorku w roku 1969 Sly często chodził na przesłuchania w poszukiwaniu ról. W roku 1970 wziął udział w filmie z miękkimi scenami pornograficznymi The Party at Kitty and Stud’s, za który otrzymał jedynie 200 dolarów. Dlaczego Sly zdobył się na tak desperacki krok i czarny rozdział w swojej karierze? Po latach aktor zwierzył się, że przyjął tę rolę z rozpaczy, ponieważ przez trzy tygodnie był bezdomny. Zanim dowiedział się o castingu do filmu był zmuszony koczować na dworcu autobusowym. Po wielu latach sukcesów aktor opisał swoją desperację słowami “Miałem do wyboru zrobić ten film albo kogoś okraść – byłem na końcu liny”.
Rocky i sprzedaż Butkusa
Sly sprzedał swego psa Butkusa, aby móc nakarmić swoją rodzinę. W tym momencie Stallone uświadomił sobie, że sięgnął dna. Sześć miesięcy później wykupił pupila za 3 tysiące dolarów. Pies zagrał w dwóch filmach.
Kariera muzyczna z przymrużeniem oka
Swego czasu nasz bohater – znany z postaci twardego policjanta Mariana Cobretti – postanowił również podbić rynek muzyczny. Pomimo ekstrawaganckich strojów i nowatorskich choreografii, przeboje takie jak Drinkenstein czy Stay Out Of My Bedroom nie zdobyły pierwszych miejsc list przebojów. Nawet popisowy pląs ze słynnymi braćmi Butabi z “Night at the Roxbury” nie otworzył Sylwestrowi bram do rynku rozrywkowego – ale pokazał, że ma dystans do siebie i duże poczucie humoru. Ku uciesze wiernych fanów kina akcji – Sly powrócił do kariery filmowej – by skutecznie obijać osiłków na dużym ekranie.
Dyscyplina i tytaniczna praca
Stany Zjedonoczone to kraj o populacji składającej się z ponad 300 milionów mieszkańców – nie jest łatwo tam sie wybić. Sylwestrowi się to udało tylko dzięki zapałowi, niesamowitej determinacji i silnej woli. Trzeba przyznać, że w skorumpowanym świecie Hollywood – krainie układów i układzików – Włoski Ogier poradził sobie znakomicie.
W trakcie swojej kariery Sylvester Stallone przeszedł różne treningi i przetestował popularne diety, spędzając ponad 40 lat życia na siłowni.
Począwszy od filmów Rambo i Rocky do jego ostatnich ról, Stallone zawsze pozostawał w doskonałej kondycji fizycznej i wykazywał się niewiarygodnym poświęceniem dla swojej sprawy. Ciało aktora przechodziło znaczące metamorfozy w całej swojej karierze. Mimo zachowania muskularnej budowy w większości swoich filmów – jego waga zmieniała się niewyobrażalnie.
Pierwsza znacząca redukcja wagi przyszła w 1981 roku podczas przygotowań do filmu “Ucieczka do zwycięstwa”. Stallone musiał od razu zabrać się do pracy – aby realistycznie odegrać rolę jeńca wojennego i szybko schudnąć – spożywał tylko 200 kalorii dziennie. Stallone jadł tylko czyste białko, dopóki jego masa nie spadła do 72 kg (przy wzroście 1,77 m).
Podczas kręcenia “Rocky 3” Sylvester posunął się jeszcze dalej – zrzucił dodatkowe kilka kilogramów i osiągnął minimalną wagę 70 kg – zachowując niewiarygodne 3% tkanki tłuszczowej. Warto zauważyć, iż jest to niesamowity wynik nawet dla czołowych kulturystów. Podczas kręcenia filmu, celem Sylwestra było uzyskanie efektu walki Dawida z Goliatem. Słynny Mr T wcielający się w postać Jamesa “Maczugi” Langa wyglądał przy nim na dużo potężniejszego. Jego codzienna dieta składała się z 10 białek jaj, tostów i owoców. Program treningowy Sylvestra Stallone był jeszcze bardziej bezwzględny. Zaczynał dzień od biegu na 3 km, następnie 18 rund sparingu, 2 godziny treningu siłowego, by zakończyć dzień kolejnym biegiem.
Ostre treningi kontynuował przy filmie Rocky 4. Podczas filmowania sceny, w której Rocky Balboa ciągnie sanie, Sylvester dostał ataku serca. Powrócił na plan dopiero po 10 dniach, aby ukończyć film i spuścić manto Ivanowi Drago.

Warto pamiętać roli w filmie Cop Land z roku 1997, gdzie Sly zupełnie zmienił front i odwrócił proces metamorfozy. Postanowił udowodnić swoją wartość aktorską i zerwać na chwilę łatkę bohatera kina akcji. Wcielając się w postać nowojorskiego gliny Freda Heflina – przytył aż 40 funtów czyli około 18 kilo. W skład codziennych posiłków Sylwka wchodziły takie smakołyki jak: naleśniki z masłem orzechowym i bitą śmietaną, płatki owsiane, bułeczki z masłem orzechowym, smażone jajka, frytki czy sernik.
Jak przystało na prawdziwego “koksa”, szybko zrzucił balast by juz rok później zagrać twardego gangstera Jacka Cartera, szukającego zemsty po zabójstwie brata. Swoją drogą warto zobaczyć epicką solówkę z Hollywoodzkim badboy’em Mickey Rourkiem, która przeszła już do historii kina akcji.

Sylvester Stallone z całą pewnością może być inspiracją dla wielu osób, które chcą poprawić swoją determinację i siłę woli. W wywiadach chętnie opowiada o swoim życiu – a wśród najważniejszych zasad sukcesu wyróżnia:
Najważniejsze zasady sukcesu
#1 Nie znaczy tak
Sly często powtarza, że uwielbia, gdy ktoś mówi “nie” – widzi w tym wyzwanie i motywuje to go do działania.
#2 Ufaj sobie i walcz
Kieruj się tym co czujesz i co uważasz za słuszne – mimo przeciwnościom losu i temu co mówią inni. Zachęcam do obejrzenia pięknej przemowy pochodzącej z filmu Rocky 6, gdzie podstarzały bokser stawia się przed komisją bokserską, która nie chce przyznać mu licencji – mimo zdania testów. Dzięki swojemu uporowi odzyskuje uprawnienia i może robić to co kocha, czyli stanąć w ringu.
#3 Improwizuj
Największy przebój Sylwestra, czyli Rocky I, został nakręcony w 28 dni. Ze względu na śmiesznie niski budżet około miliona dolarów, ekipa filmowa zmagała się z czasem a wiele scen było improwizowanych i kręconych tylko jeden raz.
Film okazał się hitem kasowym roku 1976 i zarobił łącznie 225 milionów dolarów, przy okazji zdobywając trzy oskary (najlepszy obraz, najlepszy reżyser i najlepszy montaż filmowy).
#4 Nie poddawaj się, rozmawiaj
Jak mawiała matka Forresta Gumpa – “Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, na co trafisz…”. Sly podkreśla, że warto rozmawiać, opowiadać, zagadywać, bo nigdy nie wiadomo jaki będzie dalszy rozwój wydarzeń. Sylwester wychodząc z kolejnego nieudanego castingu aktorskiego, wspomniał w dzwiach, że “troche pisze”, co zaciekawiło producenta. Proste słowa nieoczekiwanie rozwinęły rozmowę, co zaowocowało skryptem Rocky i hitem kinowym.
#5 Zrób to
Każde przedsięwzięcie składa się z wielu kroków, według Włoskiego Ogiera najważniejsze jest by rozpocząć pracę i ukończyć choćby fragment. Nie daj się zwieść micie perfekcjonizmu i zacznij działać tu i teraz. Stallone napisał szkic skryptu Rockiego w ciągu zaledwie trzech dni i dwudziestu godzin. Scenariusz został zmodyfikowany dziewięciokrotnie zanim osiągnął docelową formę.
#6 Wierz w siebie
Mówi się, że Sly zobaczywszy walkę słynnego Muhammada Ali z Chuckiem Wepnerem z 24 marca 1975 roku – wziął ją za inspirację do scenariusza przeboju Rocky. Studio było zainteresowane skryptem i zaoferowało pokaźną sumkę 360 tysięcy dolarów. Nawet dzisiaj ta kwota robi wrażenie. Sly jednak nie był do końca zadowolony – czuł wewnętrznie, że to jego rola życia i chciał za wszelką cenę wcielić się w główną postać. Po wielu negocjacjach – producenci ostatecznie przystali na warunki Sylwestra. Przyznajcie, że było to odważne posunięcie jak na gościa, który miał 106 dolarów w kieszeni i niedawno sprzedał swego psa. Co ciekawe, Sly nie odpalił nic legendarnemu bokserowi z Louisville – Kentucky o pseudonimie “The Greatest”.
#7 Znajdź swóją rutynę
Stallone, twierdzi, że niezwykle ważne jest aby zbudować własną rutynę dnia. W przypadku aktora wygląda to następująco. Sly codziennie rano siada na 3h do pisania – nawet wtedy kiedy nie ma weny. Istotne jest to, aby wyprodukować jakąkolwiek treść.
#8 Zrób dobrze jedną rzecz
Punkt zwrotny w w swojej karierze zawdzięcza pisaniu. Opisuje jak wyglądały jego początki. W celu osiągnięcia największej koncentracji, Sly zamykał sie w pokoju i malował okna czarną farbą. Celowo starał się osiągnąć stan, w którym nie wiedział jaka jest pora dnia. Dziś aby wejść w najwyższy stopień produktywności – używamy różnych narzędzi typu kanbanflow / trello czy techniki pomodoro.
#9 Uczysz się tylko przez porażkę
Porażka jes stanem przejściowym, stanowi jedynie element procesu. Czasem musisz polec sto razy, aby osiągnąć jeden sukces.
#10 Idź ciągle naprzód
Poniżej zacytuję piękną i legendarną już przemowę z filmu Rocky VI, w którym główny bohater walczy z prawdziwym mistrzem wagi lekko ciężkiej – pogromcą samego Roya Jonesa Juniora będącego królem rankingów P4P – Antionio Tarverem. Pozwolę sobie zachować originalną formę:
The world ain’t all sunshine and rainbows. It’s a very mean and nasty place… and I don´t care how tough you are, it will beat you to your knees and keep you there permanently, if you let it. You, me or nobody, is gonna hit as hard as life. But ain’t about how hard you hit… It’s about how hard you can get hit, and keep moving forward… how much you can take, and keep moving forward. That´s how winning is done. Now, if you know what you worth, go out and get what you worth. But you gotta be willing to take the hits. And not pointing fingers saying: You ain´t what you wanna be because of him or her or anybody. Cowards do that and that ain´t you! You´re better than that
Sylwester Stallone
Lifestyle
Obecnie Sly jest szczęśliwym mężem i ojcem. Mimo wielomilionowego majątku, pięknych kobiet i wielu sukcesów nie zamierza zwalniać tempa. Sylwester pokazuje, że życie zaczyna się po siedemdziesiątce ;] Aktor wciąż ma kratkę na brzuchu i imponuje formą, a zapału do pracy mogłoby mu pozazdrościć wiele młodszych osób. Sly pokazał, że siłą woli i determinacją można pokonać swoje słabości i zajść na sam szczyt. Tego również życzę swoim czytelnikom!